piątek, 7 lipca 2017 09:57

Polacy wyjeżdżają na majówki

Autor (red)
Polacy wyjeżdżają na majówki

Majówki, które często przypadają w kalendarzu jako przedłużenie weekendu sprzyja dłuższym wyjazdom. Jednym z rozwiązań umożliwiającym swobodne podróżowanie jest samochód, którym w kilka godzin dotrzemy w niezwykle urokliwe miejsca. Przy niewielkim nakładzie finansowym mamy możliwość odpoczynku w malowniczej okolicy.

Podróżowanie Polaków

Jak wynika z badań „Mobilny Świat Millenialsów” zrealizowanych na potrzeby Volkswagen Financial Services przez ARC Rynek i Opinia, bardzo chętnie podróżują Polacy w wieku 25-40 lat. Większość z nich udaje się na wyjazdy turystyczne po Polsce przynajmniej kilka razy do roku, zaś niespełna połowa przynajmniej raz do roku wyjeżdża za granicę.

Podróżują przede wszystkim, by odpocząć od swoich codziennych obowiązków, a także by poznawać nowe miejsca i spędzać czas z najbliższymi. Doskonałym do tego pretekstem jest właśnie majówkowy długi weekend. Polecamy zapoznać się z kierunkami zaproponowanymi w zestawieniu mobilni.pl.

Dla miłośników natury

Podróż samochodem po Smalandii – regionie leżącym w południowej Szwecji – to wyprawa po drogach wspinających się pośród łagodnych wzniesień, mijających jeziora i przecinających nieco senne miejscowości, w których królują drewniane domy o bordowych ścianach. Nieskażona natura jest istotą tej ziemi, o czym łatwo się przekonać, gdy przyjdzie nagle hamować przed przemykającym przez jezdnię łosiem.

O charakterze Smalandii wiele mówi też lokalny specjał, isterband. Kiełbaska z mięsa wieprzowego oraz masy z ziemniaków i kaszy jęczmiennej jest daniem prostym i pożywnym. Przez wieki trafiała na tutejsze stoły, sycąc po ciężkiej pracy na roli lub w lesie. Na podsmażoną kiełbaskę, podaną z sosem koperkowym, czerwoną cebulą i kiszonymi ogórkami można zajechać do dowolnej mijanej knajpki. Isterband w menu będzie na pewno, a posiłek dostarczy sił do dalszej podróży.

Rejs promem z Gdyni do Karlskrony zajmuje ok. 10 godz., jeżeli jedziemy do Trójmiasta ze stolicy, musimy jeszcze doliczyć ok 4 godz. na podróż przez Polskę. Ciekawym pomysłem na nocleg w Smalandii jest skorzystanie z rozsianych po regionie drewnianych domków kempingowych (stuga): ceny od 30 euro za dobę za domek.

Czar małych miasteczek

Słowacka Bańska Szczawnica stała się perłą Słowacji, dzięki odkrytym tu złożom złota i srebra. Płytko położone pokłady kruszcu uczyniły w XVIII w. tutejszych mieszkańców bogaczami. Wraz z rosnącym majątkiem pojawiły się wspaniałe pałace, bogato zdobione kamienice, kościoły i świątynie.
Na pochyłym rynku wznosi się wspaniały ratusz z zadziwiającym zegarem, którego wskazówki biegną do tyłu.

Pod koniec XIX w. pokłady drogocennych metali wyczerpały się. Miasteczko znalazło jednak inny sposób na przyciągnięcie uwagi świata. Co roku, we wrześniu, jego uliczki spływają winem. Trwa wtedy święto młodego trunku – burcaka – będącego słowacką odpowiedzią na francuskie beaujolais nouveau. Młode wino, mętne i kwaskowe, szybko uderza do głowy, czyniąc słowackie miasteczko areną niekończącej się przez kilka dni zabawy. Chociaż w maju dawno jest już po imprezie, miejscowego wina wciąż tu nie brakuje.

Warszawę i Bańską Szczawnicę dzieli ok. 570 km, pokonanie tej trasy samochodem zajmuje 8-9 godz. Jeżeli szukamy niedrogiego noclegu, zatrzymajmy się w Domu Turystycznym Sv. Juraj, położonym zaledwie 100 m od rynku. Ceny od ok. 8 euro za osobę w wieloosobowym pokoju.

Na kawę do Lwowa

Od ponad dwustu lat w lwowskich lokalach toczy się intelektualne życie kraju. Artyści, dziennikarze, politycy spotykają się przy kawie lub wódce, by toczyć dysputy o świecie. I choć lwowska tradycja kawiarniana przez ostatnie dekady nieco podupadła, a miejsce dawnych miejsc zajęły nowoczesne duże lokale, wyprawa do Lwowa wciąż jest doskonałym sposobem na spróbowanie najlepszych kaw w tej części Europy.

Przybysze zza granicy trafiają zwykle do tłumnie odwiedzanej, mieszczącej się przy Rynku „Kopalni Kawy”. Trochę spokojniej jest w lubianym przez miejscowych „Złotym Dukacie” oraz „Galce”. W menu z pewnością znajdzie się „kawa po lwowsku”, czyli wzmacniana wódką. Koniecznie trzeba spróbować też opiewanej przez Mickiewicza kawy z gęstą śmietaną. Na coś mocniejszego warto zajść do „Pijanej Wiśni” na Rynku, klimatycznego lokalu serwującego wyłącznie wiśniową nalewkę. Łasuchy chętnym okiem spoglądają natomiast na prezentowane na cukierniczych wystawach apetyczne strudle – trzeba ich koniecznie spróbować, bo to ciasto jest zdecydowanie lwowską chlubą. Później można już wybrać się w pieszą wycieczkę po mieście. Trasa spaceru winna zahaczyć o dzielnicę ormiańską i żydowską, słynny cmentarz Orląt Lwowskich, a na wieczór poprowadzić do opery, w której za naprawdę niewielkie pieniądze można zobaczyć, któryś ze wspaniałych muzycznych spektakli.

Podróż samochodem z Warszawy do Lwowa zajmuje ok. 7 godz. Na nocleg warto wybrać np. stylowy Hotel George (ok. 600 hrywien za pokój dwuosobowy ze śniadaniem).

Turystyka

Turystyka - najnowsze informacje

Rozrywka