piątek, 5 stycznia 2018 14:19

Foliowe absurdy

Autor Marzena Gitler
Foliowe absurdy

Od nowego roku znikną ze sklepów darmowe torebki foliowe. Do tych, za które płaciliśmy, zostanie doliczona opłata recyklingowa, którą wraz z VAT-em firmy handlowe będą musiały odprowadzić do budżetu państwa. Czy zmniejszy to zużycie torebek - „reklamówek” i ograniczy zanieczyszczenie środowiska?

Torebki foliowe są ogromnym problemem dla środowiska na całym świecie. W najpiękniejszych rejonach można spotkać przyniesione wiatrem torebki, które przez setki lat będą ulegały degradacji. Są wywiewane z targowisk, składowisk odpadów, zanieczyszczają rzeki i morza, trafiają nawet do przewodów pokarmowych zwierząt. Wiemy to wszystko, a jednak wygodnie jest nam wrzucić kilka kupionych w markecie produktów do „reklamówki”, która potem ze śmieciami trafi do kosza. I tak robimy codziennie. Według badań Fundacji Nasz Ziemia przeciętny Polak zużywa ich ok. 300, a wielu nawet 400 rocznie.

Od 1 stycznia zaczęła obowiązywać opłata recyklingowa, która ma pomóc zmienić nasze nawyki i ograniczyć zużycie foliowych toreb. W ubiegłym roku prezydent Andrzej Duda podpisał tzw. ustawę foliówkową, będącą nowelizacją ustawy o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi oraz niektórych innych ustaw. Wdraża ona w Polsce unijną dyrektywę, której celem jest ograniczenie stosowania plastikowych toreb. Dyrektywa przewiduje dwa warianty wdrożenia przepisów. Pierwszy to wprowadzenie do 31 grudnia 2018 roku opłat za oferowane torby przy jednoczesnym zwolnieniu z opłat za zrywki. Drugi to osiągnięcie znacznego zmniejszenia zużycia toreb na mieszkańca - 90 toreb do końca 2019 roku, oraz 40 toreb do końca 2025 roku. W Polsce zastosowano pierwszy wariant. Nowe przepisy uszczelnić też mają krajowy system gospodarowania odpadami.

Zgodnie z obowiązującą już ustawą, w sklepach nie można już wydawać jednorazowych plastikowych toreb za darmo. Opłatą recyklingową są objęte lekkie torby na zakupy z tworzywa sztucznego o grubości do 50 mikrometrów – takie, jakich zużywamy najwięcej. Z opłaty zwolnione są używane do celów higienicznych najcieńsze torebki tzw. zrywki, które pozostaną darmowe, oraz grubsze torby, które są płatne.

Resort środowiska ustalił opłatę recyklingową wysokości 20 gr. Gdy do tego doliczymy VAT cena torebek powinna wzrosnąć o 25 groszy, ale jest z tym różnie. W wielu sklepach, zwłaszcza działających w sieciach franczyzowych, jeszcze nie wprowadzono zmian, ale możemy się ich spodziewać, dlatego warto pytać o cenę „reklamówek” przy kasie. Na razie też różnica w cenie nie będzie tak zauważalna, ale może się to zmienić, gdy pomimo wzrostu cen i opłaty recyklingowej, zużycie torebek nie zmaleje. Ministerstwo zostawiło sobie możliwość podwyższenia opłaty nawet do złotówki, a zawsze i tak można je zmienić i wprowadzić kolejną podwyżkę.

Nowe przepisy sprytnie „ominęła” sieć Biedronka, która wprowadziła nowe, grubsze torby, nie objęte ustawą recyklingową. Kosztować będą 25 groszy, podczas, gdy dotychczas najtańsze torebki foliowe można było tu kupić za 8 groszy. Klient pozornie nie zauważy różnicy, bo co najmniej tyle zapłaci za „reklamówkę” w innym sklepie, ale w Biedronce cały dochód z nich zasili wpływy sieci. W ofercie Jeronimo Martins Polska pojawiły się także większe torebki z grafikami Pawła Jońcy po 44 grosze, a za największe i najbardziej wytrzymałe torby z polipropylenu zapłacimy tu 2,99 zł za sztukę. Do budżetu nie trafi nic prócz VAT-u.

Duże wątpliwości budzi wykorzystanie kwoty, która w związku z wprowadzeniem proekologicznych zmian, trafi do budżetu. Początkowo rząd zapewniał, że będą to pieniądze „znaczone” z przeznaczeniem na ekologię. Teraz już się o tym nie mówi. – Zgodnie z nowelizacją ustawy o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi pobrana opłata recyklingowa będzie stanowiła dochód budżetu państwa. Mając na uwadze, że pierwsze środki pochodzące z tych opłat wpłyną do budżetu państwa dopiero w 2019 roku, ich przeznaczenie zostanie określone w ustawie budżetowej na rok 2019 – poinformował Aleksander Brzózka, rzecznik Ministerstwa Środowiska. Opozycja zarzuca rządowi, że to sprytny sposób na podratowanie budżetu.

Nowe przepisy krytykują też niektórzy eksperci. Nie wiadomo, czy klient w ogóle odczuje koszt „reklamówki”, jeśli robi zakupy za za kilkadziesiąt, czy kilkaset złotych. Mało kto będzie skrupulatnie liczył, ile może zaoszczędzić, używając toreb wielokrotnego użytku. Więc motywacja finansowa może być niedostateczną do zmiany naszych przyzwyczajeń. Znaczna część sieci handlowych wprowadziła do swojej oferty „reklamówki” nieco grubsze, aby nie musieć od nich odprowadzać nowej opłaty i pod pretekstem wejścia w życie nowych przepisów, podwyższyć ceny torebek. I to one, a nie środowisko, zyska na tym najwięcej, bo grubsze torby mogą dłużej zaśmiecać Ziemię. Wszystko zależy więc ostatecznie od naszej świadomości. I nikt za nas tego nie zrobi. Powinniśmy po prostu odzwyczaić się od foliowych reklamówek, dla naszego wspólnego dobra.

Marzena Gitler

Finanse i Gospodarka

Finanse i Gospodarka - najnowsze informacje

Rozrywka