sobota, 20 kwietnia 2019 13:32

Fortyfikacje niemieckie w okolicach Rudawy. Cz.9 Łączki Kobylańskie – Dolina Będkowska.

Autor Bernard Szwabowski
Fortyfikacje niemieckie w okolicach Rudawy. Cz.9  Łączki Kobylańskie – Dolina Będkowska.

W dzisiejszym odcinku prezentuję Państwu ostatni, zachowany, na terenie gminy Zabierzów fragment OKH Stellung b-1 z 1944 roku. Nie jest to jednak ostatni odcinek naszej serii. W tematyce historyczno-fortecznej będziemy się jeszcze „poruszać” w kolejnych odcinkach . ZAPRASZAM serdecznie

Na terenie gminy Zabierzów najdalej na północ wysuniętym fragmentem linii OKH b-1 są pozostałości umocnień polowych: śladów schronów drewniano-ziemnych, linii okopów, wzmacnianych niewielkimi obiektami obserwacyjno-bojowymi tzw. „Kochbunkrami”. Z racji swego położenia: w lesie i na terenie nie zagospodarowanym przez człowieka, umocnienia te są dobrze czytelne w terenie i łatwe do odszukania. Dzięki temu dają pogląd jak wyglądała zasadnicza część linii budowanych przez Niemców w 1944/45 roku. Dla przypomnienia tylko dodam, że omawiane w poprzednich odcinkach schrony żelbetowe, pomimo że to właśnie one najczęściej przetrwały do naszych czasów, stanowiły niewielki procent budowanych fortyfikacji. Stawiane były w miejscach kluczowych dla wzmocnienia obrony, najczęściej przy głównych szlakach komunikacyjnych.

Poza rozległym i dość dobrze zachowanym fragmentem omawianym w niniejszym odcinku, na terenie gminy Zabierzów zachował się jeszcze jeden podobny choć niewielki odcinek: w okolicy Góry Chełm (omawiany w poprzednich numerach miesięcznika). Miejsca te warto odwiedzić z uwagi na otaczającą przyrodę, a zwłaszcza lasy, w których obecnie się znajdują. W Dolinie Będkowskiej dochodzą do tego również malownicze wąwozy i dolinki!

Omawiane pozostałości linii obronnych znajdują się na granicy z gmin: Zabierzów i Wielka Wieś. Zostały zbudowane na zachodnim stoku Doliny Będkowskiej: od Łączek Kobylańskich dalej w kierunku północnym. Pierwsza linia okopów biegnie z Łączek, dokładnie równolegle do zachodniego grzbietu doliny. Wraz ze stanowiskami strzeleckimi blokowała wyjście z doliny przez jej zachodnie stoki.

Druga linia znajduje się w odległości około 600-700 metrów na zachód i również swój początek ma w Łączkach, a następnie biegnie równolegle do pierwszej, w kierunku miejscowości Szklary / Łazy. W niektórych miejscach linie łączą się rowami dobiegowymi, ułatwiającymi komunikację między nimi. Zadanie to spełniały również znajdujące się na tym terenie wąskie i głębokie dolinki i wąwozy. Linie obrony posiadały ziemne stanowiska dla broni maszynowej i granatników, a ukrycia dla obsadzających je żołnierzy stanowiły drewniano-ziemne schrony bierne (popularnie zwane „ziemiankami”). Linie okopów miały wzajemnie wspierać się w obronie jednocześnie „rozciągając” ją w głąb pozycji, ale również miały blokować wejście w pobliskie doliny z kierunku Rowu Krzeszowickiego od strony Jerzmanowic i dalej w kierunku na Dubie.

Ukształtowanie terenu znacznie ułatwiało przygotowanie i prowadzenie walk, stąd na opisywanej pozycji nie budowano dużych, znanych z innych miejsc Rowu Krzeszowickiego, schronów żelbetowych.

Jednak w niektórych miejscach, zwłaszcza biegnących płaskimi terenami pól uprawnych, linia obrony wzmocniona była niewielkimi betonowymi schronami typu "Kochbunker". „Kochbunkry” były to betonowe, prefabrykowane schrony bojowo-obserwacyjne. Z racji swojego kształtu nazywane czasem żartobliwie „garnkami Kocha” (niem. "Kochtöpfe") od nazwiska gauleitera, szefa NSDAP Prus Wschodnich, Ericha Kocha który w 1944 roku rozpoczął przygotowania do obrony Prus Wschodnich, szeroko stosując przy rozbudowie polowej tego typu prefabrykowane obiekty.

Są to najmniejsze schrony betonowe ustawiane na pozycjach w okolicach Rudawy. Ich obsługę stanowił zaledwie jeden żołnierz. Schrony te były masowo wykonywane w zakładach betoniarskich, dostarczane następnie na miejsce budowy umocnień i tam osadzane w wybranych miejscach. Była to konstrukcja lekka dająca żołnierzowi schronienie przez pociskami broni ręcznej i odłamkami pocisków artyleryjskich. Schrony te były wkopywane w ziemię i obsypane, aż po otwory strzelnicze, wchodziło się do nich bezpośrednio z linii okopów. Większość tych obiektów została po wojnie usunięta przez służby saperskie Wojska Polskiego.

Jeden z ocalałych, choć wykopanych, „garnków Kocha” spotkać możemy przy polnej drodze na skraju pól uprawnych i lasu (GPS: N50.09.11.88 E19.43.46.81) – na południe tuż za szczytem „Wietrznika” (401 m n.p.m.). Innym ciekawym obiektem zachowanym na tym fragmencie linii b-1 jest niewielki, betonowy, schron bierny o charakterze magazynowym (GPS: N50.09.23.68 E19.44.03.01).

Zbudowany został za obwałowaniem zimnym oddzielającym go od drogi, przez co znalezienie go może być utrudnione. Poza tym jest mocno porośnięty bluszczem i trawą. Z zewnątrz przypomina nieco wejście do podziemi.

Jego przeznaczenia możemy się domyślać, ale domysły potwierdzają przekazy okolicznych mieszkańców według relacji, których: „Niemcy trzymali tam ‘proch’ i dynamit”. Schron ten jest jedynym tego typu obiektem występującym na linii b-1 w okolicach Rudawy. Ma nietypową konstrukcję, a obwałowania i charakterystyczne dla „prochowni” (liczne przykłady, choć nie w tej skali, z obszaru Twierdzy Kraków) ukształtowanie terenu, pozwala przypuszczać, iż faktycznie było to niewielki schron/magazyn amunicyjny. Z powodu swej kubatury, zaledwie 8m3, powstaje hipoteza, iż służył przechowywania szczególnie wrażliwych materiałów wybuchowych, takich jak np. ładunki saperskie czy zapalniki: min, granatów, pocisków artyleryjskich.

Schron składał się z dwóch niewielkich pomieszczeń umieszczonych jedno za drugim, oddzielonych drzwiami. Zachowały się jeszcze ślady po ościeżnicach i zawiasach drzwi. Znajduje się w jednym z odgałęzień (w kierunku zachodnim, przed leśniczówką) Doliny Będkowskiej. Jest dostępny z drogi gruntowej prowadzącej dnem doliny.

Opisywany obszar, z racji walorów krajobrazowo-przyrodniczych stanowi doskonałe miejsce na weekendowe wędrówki i spacery. Walory te szczególnie doceniają miłośnicy leśnych wędrówek i grzybów, których wielki wysyp w tym roku zachęcał do odwiedzania Doliny Bedkowskiej!

Tekst i foto: Jacek Stefański, Stowarzyszenie „Nasze Nielepice”

Historia

Historia - najnowsze informacje

Rozrywka